wtorek, 29 października 2013

Przewidywania na Sezon 2013/14 - Indywidualne nagrody


MVP: LeBron James 
Miałem kilku kandydatów. Jednym z nich jest Pan z obrazka, ale po dłuższym przemyśleniu wybieram LBJa. Innymi byli: Chris Paul, James Harden, Tony Parker, Kevin Durant.
DPOY: Joakim Noah
Sądzę, że obrona Chicago w tym sezonie zostanie nagrodzona indywidualną nagrodą. Inni kandydaci: LeBron James, Tony Allen, Dwight Howard, Marc Gasol, Serge Ibaka.
ROY: Kelly Olynyk
Tu wybór jest naprawdę trudny. Jest 4 poważnych kandydatów. Oprócz Olynyka są to: Ben McLemore, Victor Oladipo, Michael Carter-Williams. Zdziwię się jeśli ktoś inny zdobędzie tę nagrodę.
MIP: Derrick Favors
Po odejściu Ala Jefersona i Paula Millsapa Favors powinien pokazać swoją moc wychodzac w S5, co przełoży się na polepszenie jego statystyk. Inni: Bradley Beal, Andre Drummond, Taj Gibson, Iman Shumpert, Kawhi Leonard, Anthony Davis, Eric Bledsoe.
6MOY: Klay Thompson/Harrison Barnes (zależy który z nich będzie wchodził z ławki)
Myślę, że ten wybór jest uzasadniony. Inne kandydatury: Tyreke Evans, Ryan Anderson, Taj Gibson, Jamal Crawford, J.R. Smith, Jarrett Jack
COY: Doc Rivers
Moim zdaniem przyjście Rivers do LAC da tej drużynie dużo jakości, co spowoduje, że zakończą sezon w TOP 3 na Zachodzie. Inni kandydaci: Gregg Popovich, Tom Thibodeau, Monty Williams, Kevin McHale, Mark Jackson.

A wy co sądzicie? :)
Mick

poniedziałek, 28 października 2013

Przewidywania na sezon 2013/14 - Zachód

To po wschodzie czas na zachód :) Tu powinno być jeszcze ciekawej.
15. Phoenix Suns
Czy ktoś ma wątpliwości, że tak nie będzie? Oddali Gortata za pick w przyszłorocznym drafcie, a w trakcie sezonu należy spodziewać się podobnego ruchu z Dragicem-Tragicem. Zarząd robi wszystko by jak jak najlepiej się przebudować. Jak narazie świetnie się im to udaje. Mają już Erica Bledsoe, wokół którego spróbują zbudować drużynę i przynajmniej 4 picki w przyszłorocznym bardzo mocno obsadzonym drafcie.
14. Utah Jazz
Jazz w te wakacje nie powalczyli ani o Ala Jeffersona (Bobcats), ani o Paula Millsapa (Hawks). Widać, że wierzą w swoich młodziaków - Enes Kanter, Derrick Favors, Gordon Hayward. Ten sezon będzie dla Jazz na pewno trudny, ale staną się po nim dużo mocniejsi.
13. Sacramento Kings
Po dość długim zastanowieniu stwierdzam, że miejsca 6-13 na zachodzie to będzie jedna wielka niewiadoma... Damn. Sacramento to Sacramento, co tu dużo pisać. Kings po odejściu Evansa to teraz drużyna DeMarcusa Cousinsa. Cousins pod okiem Shaqa raczej nie zmądrzeje, ale na pewno zacznie wykorzystywać pod koszem swoją przewagę fizyczną nad przeciwnikami. Shaq przecież był w tym mistrzem. Dużym wzmocnieniem Kings jest na pewno Ben McLemore. Ja jestem pod wrażeniem umiejętności tego chłopaka - jest bardzo atletyczny i ma świetny rzut. I pomyśleć, że został wybrany dopiero z 7 numerem w tegorocznym drafcie. Moim zdaniem to steal dla Sacramento. Ben w tym sezonie powinien powalczyć o ROTY wraz z Victorem Oladipo i Kelly Olynykem.
12. Dallas Mavericks
Nie wróżę w tym sezonie Dallas nic dobrego. Konkurencja na zachodzie jest silna i zapowiada się, że znowu nie zobaczymy Mavs w Playoffs. Po 2011 roku kiedy to Dallas wygrało Mistrzostwo wszystko się posypało. Do Dallas miała zawitać nowa gwiazda, która pomoże Dirkowi zdobyć jeszcze przynajmniej jeden pierścień, ale taką na pewno nie jest ani Monta Ellis, ani Jose Calderon. To jak nie teraz to może za rok?
11. Minnesota Timberwolves
Patrząc na ich skład jest realna szansa na Playoffy. W tamtym roku wszystko pokrzyżowała kontuzja Love'a. Ale patrząc na inne zespoły na zachodzie dochodzę do wniosku, że Wolves jednak znowu nie dadzą rady. Jeśli tak się stanie to Kevin pewnie zacznie myśleć, gdzie najchętniej przeniósłby swoje "talenty".
10. Denver Nuggets
Po odejściu George Karla nowym trenerem został Brian Shaw. Co to znaczy? Krótko mówiąc jedno - trójkąty, trójkąty i jeszcze więcej trójkątów. Miejmy nadzieję, że po tym w Denver nie znajdzie się kolejny Jason Collins...
9. Portland Trail Blazers
Portland są mocniejsi niż w tamtym roku. Jak można się było spodziewać wzmocnili się pod koszem - Robin Lopez, Thomas Robinson. PTB mają wreszcie porządnego zmiennika dla Damiana Lillarda jest nim Mo Williams. Mają bardzo duże szanse na fazę Playoffs. Na pewno będą uczestniczyć w walce o 8 miejsce.
8. New Orleans Pelicans
Tak jak Cavs na wschodzie tak NOP na zachodzie mogą być czarnym koniem. Skład mają naprawdę imponujący. Anthony Davis rządził i dzielił w meczach Pre-season. Jrue Holiday to tegoroczny All-Star. Do tego jeszcze dochodzi Eric Gordon, Tyreke Evans, Ryan Anderson. Niewątpliwie jest to strasznie mocna drużyna z młodym, dobrym trenerem w postaci Monty Williamsa. Uważam, że Playoffy są dla nich na wyciągniecie ręki.
7. Los Angeles Lakers
Playoffy bez LAL? Ja w to jakoś nie wierzę. Oglądając mecze Pre-season Lakers wyglądają lepiej zarówno w ataku jak i w obronie bez Howarda. On chyba po prostu tam nie pasował. Duet Kaman-Gasol świetnie się uzupełnia. Dużo zależy tez od tego kiedy do gry wróci Black Mamba i w jakiej formie. Znając zadziorność Kobego jeśli zajdzie taka potrzeba to będzie on walczył o Playoffs do ostatniego meczu sezonu regularnego. Jedynie o co się boję to o zdrowie Nasha. Gdy tylko odszedł z Suns, zaczął mieć problemy ze zdrowiem. Te opowieści o sztabie medycznym w Phoenix to chyba żadne mity... Chcesz być zdrowy, masz problemy z kolanami, kostkami? Idź do Phoenix!
6. Memphis Grizzlies
Lionel Hollins nie jest już trenerem Miśków. Moim zdaniem nie podpisanie z nim nowego kontraktu to wielki błąd zarządu Memphis. Zamiast progresu to przewiduje regres w tym sezonie. Skład prawie w ogóle się nie zmienił. Najpoważniejsza zmiana to przyjście Kosty Koufosa, który będzie zminnikiem Marca Gasola. Przewiduje dla nich odpadnięcie w pierwszej rundzie PO.
5. Oklahoma City Thunder
Wszyscy krytykowali Westbrooka, ale jak przyszło co do czego to się okazało, że sam Durant nic nie zrobi. Russel może i często gra samolubnie, ale jest to gracz kalibru All-Star. Teraz gdy nie wiadomo czy w ogóle powróci w tym sezonie OKC staje się jedną wielką niewiadomą. Jeszcze niedawno byli w finale NBA. Później oddanie chyba obecnie najlepszego SG w lidze jamesa Hardena, a teraz jeszcze kontuzja Westbrooka. Nie tak to miało być...
4. Golden State Warriors
W tamtym sezonie zajęli 6 miejsce, a w tym powinno być tylko lepiej. Dodanie do składu Andre Iguodali to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Gracz ten robi dosłownie wszystko na boisku. Spodziewam się, że w tym sezonie "Iggy" zanotuje przynajmniej kilka T-D. Przy takich strzelcach jak Stephen Curry i Klay Thompson będzie to dla niego o wiele łatwiejsze niż w Denver. GSW stracili napęd z ławki w postaci Jarreta Jacka (Cavs) i Carla Landryego (Kings), ale w zamian pozyskali Marreese'a Speightsa, Jermaine O'Neala i Toneya Douglasa. Drugi czarny koń zachodu po Pelicans.
3. Houston Rockets
James Harden+Dwight Howard=Pick and Roll nie do zatrzymania. Amen. Ten duet będzie machiną do zdobywania punktów i łapania fauli. Harden w tym roku będzie kandydatem do tytułu MVP. Z chęcią będę wstawał na mecze Rakiet, bo uwielbiam oglądać w akcji "The Bearded One". Houston w tym roku może zajść nawet do finału konferencji, ale droga będzie na pewno trudna.
2. Los Angeles Clippers
LAC wreszcie mają odpowiedniego człowieka, w odpowiednim miejscu. Chodzi mi oczywiście o nowego trenera Doca Riversa. Co by tu dużo nie mówić Vinny Del Negro nie jest fachowcem z prawdziwego zdarzenia. Wystarczyło, że odszedł z Chicago a na lepsze wyniki nie trzeba było długo czekać. Myślę, że tak też będzie w przypadku Clippers. Oprócz trenera do składu dołączyli J.J. Redick, Antawn Jamison, Darren Collison, Jared Dudley, Byron Mullens. Może nie jest to ekipa zdolna do wywalczenia Mistrzostwa, ale na pewno stać ich na finał konferencji.
1. San Antonio Spurs
Powiem jedno: Gregg Popovich i wszystko jasne. Duncan, Parker, Ginobili coraz starsi, ale nie sądzę, żeby zbytnio odbiło się to na wynikach Spurs. Pop już od paru lat pokazuje, że Spurs to co roku czołówka NBA i nazywanie ich Dziadkami niczego nie zmieni. Kawhi Leonard w tym sezonie powinien stać się gwiazdą w San Antonio. Ten chłopak ma tak duży potencjał jak własne dłonie. Chcę przypomnieć, że Parker w tym roku wygrał z Francją Mistrzostwa Europy i został MVP. Może to trochę odczuć na początku sezonu, ale nie powinno być źle. Jeśli Spurs unikną kontuzji to finał konferencji jest bardzo realny. Chyba, że zaliczą podobną wpadkę jak kilka sezonów temu, kiedy to wychodząc z pierwszego miejsca przegrali z 8 drużyną zachodu, którą byli Grizzlies. Do składu w tym roku dołączył Marco Belinelli, który grą bardzo przypomina Manu. Ja już nie mogę się doczekać tych sławnych konfrontacji Craig Sager-Gregg Popovich!
Mick

Przewidywania na sezon 2013/14 - Wschód

Witam po wakacyjnej przerwie :) Tegoroczny sezon ogórkowy w NBA był bardzo owocny. Wschód wzmocnił się niesamowicie, przez co zrobił się wyrównany jak nigdy. Walka w tym roku o fazę rozgrywek posezonowych będzie bardzo ciekawa. W tym poście postaram się przewidzieć miejsca drużyn we wschodniej konferencji na koniec sezonu zasadniczego. Zacznę od końca:
15. Philadelphia 76ers
Nie do końca rozumiem ruchów Philadelphi. Wytransferowanie All-Stara Jrue Holiday'a za kontuzjowanego Nerlensa Noel'a jest dla mnie nieporozumieniem. Ale być może to Holiday nie wiązał z Philadelphią dalszej przyszłości, co czyniło by ten transfer bardziej logicznym... Nowy sezon rozpoczną już bez Douga Collinsa, którego na ławce trenerskiej zastąpi Brett Brown. Drużynie, w której największymi gwiazdami w tym sezonie będą Evan Turner i Spencer Hawes nie wróżę nic dobrego. Pozostaje im teraz jedynie tankowanie po Andrew Wigginsa.
14. Orlando Magic
 Tak jak przed rokiem Orlando również w tym sezonie nie będzie walczyło o Playoffy. Magic są w trakcie przebudowy. Po wymianie, w której stracili Dwighta Howarda wydawało się, że będą największymi przegranymi, a po roku są wyraźnie największymi wygranymi. Gracze tacy jak Victor Oladipo, Nikola Vucevic, Andrew Nicholson, Maurice Harkless to przyszłość klubu z Florydy. Do tego za rok być może dojdzie gracz pokroju Andrew Wigginsa. Jak wszystko pójdzie po myśli Orlando to niedługo będziemy mieć tam nowe OKC.
13. Charlotte Bobcats
Klub Michaela Jordana już od dwóch lat bije rekordy w ilości przegranych spotkań. Bilans 28-120 mówi sam za siebie. W tym roku w drafcie wybrali Cody Zellera. Gracz jak najbardziej solidny, ale moim zdaniem nic on nie zmieni w drużynie Rysiów. Lepszym wyborem moim zdaniem byłby np. perspektywiczny Ben McLemore.
12. Boston Celtics
Tak moi drodzy, w tym roku zapowiada się, że w rozgrywkach posezonowych zabraknie Celtów. Każda era kiedyś się kończy, ale moim zdaniem z takim składem i takim trenerem mogli osiągnąć ciut więcej niż jedno mistrzostwo. Wszystko zaczęło się od odejścia Perkinsa, następnie Ray Allen i to domino potoczyło się do końca (Garnett, Pierce, Rivers). Doc stwierdził, że nie ma czasu na prowadzenie zespołu, który zaczyna przebudowę i przeniósł się do "Lob City", a gadki Garnetta, że "krwawi na zielono" były jedynie mydłem na oczy. Wraz z "The Truth'em" przeniósł swe talenty na Brooklyn, gdzie spróbuje powalczyć o kolejne mistrzostwo, co moim zdaniem jednak im się nie uda... Wracając do Bostonu moim zdaniem zrobili świetny ruch zatrudniając na stanowisko trenera Brada Stevensa. Jest to młody trener wcześniej prowadzący z powodzeniem Butler Bulldogs w NCAA. Jedynym graczem z "Wielkiej Czwórki", który pozostał w Bostonie jest kontuzjowany Rondo, wokół którego ma zostać budowana drużyna. Do pomocy ma takich graczy jak: Jeff Green, Avery Bradley, Kelly Olynyk, Jared Sullinger, MarShon Brooks i Gerald Wallace. Myślę, że za 4-5 lat w Bostonie może powstać kolejna topowa drużyna na wschodzie.
11. Detroit Pistons
Dużo zmian w Detroit, które moim zdaniem w tym sezonie nie przyniosą im miejsca w pierwszej ósemce wschodu. Po pierwsze nie przepadam za Brandonem "lubię rzucać z każdej pozycji" Jenningsem. Jedyny plus jaki widzę w tym graczu to taki, że w Detroit będzie miał mentora w postaci Chaunceya "Mr Big Shot" Billupsa. Zobaczymy czy z Jenningsa da się zrobić mądrzejszego gracza, który podejmuje lepsze decyzje rzutowe. Who knows... Drugie co mi nie odpowiada w tej drużynie to Josh Smith na SF. Moim zdaniem Smith to gracz, który będzie się marnował na tej pozycji. Wielce prawdopodobny jest jakiś trade w ciągu sezonu z udziałem Grega Monroe, który jest w trakcie swojego ostatniego sezonu w Mo-Town. Myślę, że Tłoki spokojnie będą mogły wyciągnąć za niego jakiegoś solidnego gracza na pozycje 2-3, czego Detroit w tym sezonie brakuje. Andre Drummond to przyszłość tego klubu i myślę, że w parze z J-Smoovem stworzyli by pod koszem naprawdę niezły duet. Przykro mi Detroit, ale moim zdaniem na PO musicie poczekać przynajmniej jeden sezon...
10. Toronto Raptors
Jedynak z Kanady ma w tym roku dużą szanse na fazę posezonową i szczerze przyznam, że mam spory problem z ulokowaniem drużyn na pozycjach 6-10. Mój wybór padł na Toronto, ponieważ sądzę, że w tej drużynie jest zbyt dużo indywidualności: Kyle Lowry, DeMar Derozan, Rudy Gay. Oglądając mecze przedsezonowe jest pod dużym wrażeniem formy DeMara. Widać, że solidnie przepracował wakację i poprawił swój rzut z wyskoku. Gay miał operację oczu, więc może wreszcie zacznie trafiać :) Jonas Valanciunas przybrał trochę masy i myślę, że w tym sezonie będzie dużo lepszy. Nieźle też wygląda Landry Fields, którego kontrakt w Toronto jak na razie jest bólem głowy. Do składu w tym roku dołączył walczak Tyler Hansbrough, który powinien wnieść sporo energii z ławki. Terence Ross również zrobił postępy. Jedno jest pewne - Toronto będzie jedną z najefektowniejszych ekip, w tym roku i z chęcią będę oglądał ich mecze. Tylko czy taka gra wystarczy na Playoffy? To już czas pokaże.
9. Atlanta Hawks
Po odejściu Josha Smitha jest to teraz drużyna Ala Horforda. Jest to gracz kalibru All-Star, ale sam niestety nic nie osiągnie. Atlanta moim zdaniem w tym sezonie będzie się jedynie bić o fazę Playoffs z ekipami takimi jak: Cleveland, Washington, Milwaukee. A jeśli już wejdzie do PO to swoją przygodę zakończy na pierwszej rundzie. Do Atlanty w wakacje przyszedł Paul Millsap, który z Horfordem może stworzyć naprawdę niezły duet. Jestem ciekaw ich współpracy pod koszem. Jeff Teague już pokazał na co go stać i myślę, że w tym sezonie będzie tylko lepszy. Niestety cały czas kontuzjowany jest Lou Williams, a bez niego będzie to chyba najnudniejsza ekipa w NBA... Znacie w ogóle kogoś kto kibicuje Jastrzębiom?  
8. Milwaukee Bucks
Typowy średniak w NBA. Odszedł Jennings, przyszedł Knight. Można by rzec "zamienił stryjek siekierkę na kijek", ale moim zdaniem Knight jest bardzo obiecującym rozgrywającym. Po prostu jeszcze nie wykorzystał swojego potencjału. Po poprzednim sezonie był on bardzo popularny, ale niestety nie ma się czym chwalić. Najpierw został ośmieszony przez Kyriego, a następnie dostał "plakat" od DeAndre Jordana, który wszyscy pamiętamy... Tak, więc teraz przyszedł sezon na poprawienie swojego wizerunku i ja wierzę w Brandona :) Do składu dołączył weteran Caron Butler, który da od siebie solidną grę po dwóch stronach parkietu. Na SG przyszedł O.J. Mayo, który jak na razie nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Oprócz niego do zespołu dołączyli Gary Neal oraz Zaza Pachulia. Do tego jeszcze trzeba dodać obiecujących Johna Hensona oraz Larry'ego Sandersa. Jest to drużyna, która może awansować do PO, ale poza pierwszą rundą nic innego im nie wróżę.
7. Washington Wizards
To ma być rok Johna Walla. Dostał wielki kontrakt, a przy tym również zaufanie włodarzy Wizards. Teraz jedynie pozostaje mu udowodnić, że potrafi być graczem, który poprowadzi swoją drużynę do Playoffów. Łatwo powiedzieć, prawda? Janek Ściana w tamtym roku po All-Star Break grał kosmiczny basket. Jeśli utrzyma taką formę przez większość sezonu regularnego to myślę, że Czarodzieje spokojnie powinni wyjść na dodatni bilans, co w konferencji wschodniej przeważnie gwarantuje awans do fazy Playoff. W Pre-season świetnie prezentuje się Bradley Beal. Już rozumiem czemu OKC oferowała Hardena dla Waszyngotonu. Widzieli oni w Bealu duży potencjał, który teraz powinien eksplodować. Piszać ten artykuł jeszcze nie wiedziałem, że zobaczymy naszego rodaka w stolicy USA. Czy pozyskanie przez Wizards Gortata było dla nich dobrym posunięciem? Na ten sezon na pewno tak, lecz myśląc o przyszłości sądzę, że Czrodzieje popełnili spory błąd oddając tegoroczny pick. Oby nie odbiło to się im czkawką. Patrząc na Wizards jestem ciekaw jak w tej drużynie odnajdzie się nasz rodak. Jedno jest pewne, ten transfer wyjdzie Marcinow jedynie na plus. Wall to na pewno lepszy rozgrywający od duetu Dragic Tragic-Bledsoe.
6. New York Knicks
Jak dla mnie Knicks to najbardziej przereklamowana drużyna w NBA. Spróbuję przepowiedzieć przyszłość: Knickerbockers słabo grają w sezonie regularnym, Smith więcej imprezuje niż oddaje rzutów na treningach, Bargnani pokazuje, że naprawdę nie umie zebrać więcej niż 6 piłek na mecz, odpadają w 1 rundzie PO, Melo odchodzi do LAL. Naprawdę wierzę w taki scenariusz i moim zdaniem jest on wielce prawdopodobny.
5. Cleveland Cavaliers
Jeśli obędzie się bez poważniejszych kontuzji 5 miejsce na wschodzie jest dla nich bardzo realne. Kyrie Irving-Dion Wiaters-Alonzo Gee-Tristan Thompson-Anderson Varejao. Do tego ławka rezerwowych: Tyler Zeller, Andrew Bynum, C.J. Miles, Jarett Jack, Earl Clark, Anthony Bennet. Imponujące prawda? Dobrym ruchem było zatrudnienie w wakacje Mike Browna, który jest specjalistą od gry defensywnej, a właśnie tego w tamtym roku brakowało Kawalerzystom. Jeśli Cavs w tym sezonie nie awansują do PO będzie to naprawdę duże zaskoczenie. Ja liczę, że w tym sezonie będą czarnym koniem na wschodzie i mogą sprawdzić jakąś niespodziankę w Playoffach :)
4. Brooklyn Nets
Ja nie mam wątpliwości, że wojnę o Nowy Jork wygra ekipa z Brooklynu. Jeśli chodzi o nazwiska to mają chyba najlepszą S5 ze wszystkich ekip: Deron Williams-Joe Johnson-Paul Pierce-Kevin Garnett-Brook Lopez. Do tego dochodzi naprawdę solidna ławka rezerwowych i mamy jednego z faworytów do wygrania wschodniej dywizji. Ale jak to się mówi nazwiska i pieniądze nie grają i dlatego sądzę, że Miami, Indiana i Chicago dadzą sobie radę z milionami Michaiła Prochorowa. Do tego trzeba dodać, że nie jest to najmłodsza drużyna i moim zdaniem w tym sezonie ich największym przeciwnikiem będą kontuzje.
3. Indiana Pacers
Wzmocniona ławka rezerwowych (C.J. Watson, Luis Scola, Danny Granger, Chris Copeland), jeszcze lepszy Paul George. Nie da się ukryć, że jest to jeden z głównych kontenderów do mistrzostwa. W tamtym sezonie zabrakło im jednego zwycięstwa, aby znaleźć się w wielkim finale NBA. To może być sezon Indiany, ale równie dobrze może być to dla nich kolejna porażka. Trzeba pamiętać, że oprócz Heat w tym sezonie doszło im dwóch kolejnych przeciwników - Nets i Bulls.
2. Miami Heat
Heat czy Bulls, Heat czy Bulls? Oto jest pytanie. Myślę, że Heat w tym sezonie będą gorsi niż w poprzednim sezonie. Wszyscy się pytają o three-peat, ale moim zdaniem Żary nie dojdą nawet do Finału NBA. Takie drużyny jak Chicago czy Indiana już ostrzą sobie zęby na tegorocznych mistrzów. Czemu tak myślę? Sądzę, że w tym sezonie LeBron nie otrzyma odpowiedniego wsparcia. Wade już młodszy nie będzie i jego kolana także, nie wierzę w fenomen Chrisa Bosha oraz najważniejsze. Wyobrażacie sobie Michaela Beasleya z pierścieniem? Ja też nie.
1. Chicago Bulls
Miałem dylemat odnośnie podium na wschodzie, ale Byki pokazały swoją siłę w Pre-season. Bilans 8-0 robi wrażenie. Ze zdrowym Rosem mogą być drużyną nie do zatrzymania. Pierwsza piątka wygląda imponująco: Rose-Butler-Deng-Boozer-Noah. Mecze przedsezonowe to nic wielkiego, ale nie o sam bilans tu chodzi. Gra Chicago naprawdę robi wrażenie. Jedyne co może im przeszkodzić w zajęciu pierwszego miejsca na wschodzie to kontuzje i nie najlepsza ławka rezerwowych. Moim zdaniem brakuje w niej gracza, który będzie typowym punktującym, takim jak Nate Robinson czy choćby Marco Belinelli w zeszłym sezonie. Ale nie można zapomnieć o graczach takich jak Taj Gibson, Kirk Hinrich i Mike Dunleavy. Gibson w tym sezonie powinien być tylko lepszy i bić się o pierwszą piątkę. Hinrich to bardzo dobry zmiennik dla D-Rose'a, świetny w obronie, solidny w ataku. Dunleavy to specjalista od rzutów za trzy, w tym roku powinien pełnić podobną rolę co Kyle Korver dwa sezony temu. Do tego dochodzi dwóch pierwszoroczniaków: Tony Snell i Erik Murphy. Snell to chłopak, który swoją grą przypomina Kawhiego Leonarda, a Murphy to typowy stretch four. I wreszcie główną siłą Chicago jest osoba w postaci trenera - Toma Thibodeau. Moim zdaniem jest to jeden z najlpeszych obecnie trenerów w NBA, zaraz bo Greggu Popovichu. Już jutro pierwsze starcie Bulls-Heat. Ja już nie mogę się doczekać!
Mick

poniedziałek, 1 lipca 2013

Sezon ogórkowy - newsy, transakcje, ciekawostki off-season

Sezon się zakończył, teraz przed nami gorące lato, a wraz z nim off-season w NBA. Na rynku wolnych agentów w tym roku mamy wiele ciekawych nazwisk, np. Dwight Howard, Josh Smith, Chris Paul, Andre Iguodala, Tony Allen, Matt Barnes, Marco Belinelli, Andray Blatche, Corey Brewer, Andrew Bynum(wraz ze swoimi kolanami), Jose Calderon, Chris Copeland, Manu Ginobili, Ben Gordon, Jarett Jack, Brandon Jennings, Chris Kaman, Kyle Korver, Andrei Kirilenko, Shawn Marion, Kevin Martin, O.J. Mayo, Paul Millsap, Lamar Odom, J.J. Redick, David West i wiele, wiele innych. Tak więc jest w czym wybierać! Przed nami zapowiada się gorące lato. W tym temacie na bieżąco będę informować o nowych transakcjach oraz o możliwych ruchach drużyn. Tak więc zaczynamy! :)

1.07.2013r.

  • Chris Paul zostaje w Los Angeles Clippers. Ogłosił to na swoim Twitterze. Z informacji wynika, że podpisze 5 letnią umowę opiewającą na sumę $107 mln.
  • Charlotte Bobcats są zainteresowani usługami Ala Jeffersona.
  • Najprawdopodobniej Kyle Korver podpisze kontrakt z Brooklyn Nets.
  • Detroit Pistons próbują przekonać Josha Smitha i Andre Iguodalę do gry w Motown.
  • Chicago Bulls są zainteresowani Mo Williamsem oraz Willem Bynumem.
  • Portland Trail Blazers będą chcieli spróbować podpisać kontrakt z Tonym Allenem.
  • Tyreke Evans przymierzany jest do New Orleans Pelicans.
  • Transakcja między Toronto Raptors i NYK. Do Nowojorczyków wędruje Makaroniarz Andrea Bargnani, a w drugą stronę Steve Novak, Marcus Camby oraz picki w 1 i 2 rundzie draftu 2016. Nowy GM Toronto Masai Ujiri jak dla mnie już pokazał się z dobrej strony. 
  • Thomas Robinson znowu zmienia drużynę. Kolejnym przystankiem w jego karierze będzie Portland. Houston w zamian otrzymali prawa do Kostasa Papanikolau i Marko Todorovica + dwa wybory w drugich rundach draftu. 
  • Bardzo możliwe, że w tym sezonie zespoły zmienią LaMarcus Aldridge i All-star David Lee.

czwartek, 13 czerwca 2013

Miami na łopatkach!


















Jak wyglądał wczorajszy mecz? Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, mina D-Wade'a mówi wszystko...
Spurs rozgromili Miami 113-77. 36 punktowa wygrana w finale NBA? To był pogrom przez duże "P". Mecz oglądało się bardzo przyjemnie (fani Miami na pewno nie mogą tego powiedzieć) - dunki, popisy w obronie, sporo "hustle plays" oraz najważniejsze - trójki.
Ale zacznijmy od początku. Pierwsza połowa to stosunkowo równa gra obu drużyn. Lepiej w mecz weszli Spurs, którzy Q1 zaczęli od prowadzenia 11-4, Miami później zbliżyło się na 1 pkt dzięki dobrej grze Wade'a (8pkt w tej kwarcie). Ostatecznie kwarta zakończyła sie prowadzeniem San Antonio 24-20. Druga kwarta to trochę "rwana" gra obu drużyn. Najpierw RUN 13-4 SAS, później odpowiedź Heat 14-4, a na końcu dwie trójki San Antonio, z czego ta ostatnia nie była "zwykłą" trójką, sami popatrzcie:


Neal do połowy trafił 4 razy zza łuku i był liderem w punktach z 14 oczkami. Drugim najlepszym strzelcem w San Antonio był Duncan z 10 punktami. Dla Heat najlepiej punktował Wade - 12 pkt. LeBron James do połowy uzbierał jedynie 4 pkt trafiając 2 z 8 rzutów, powód tego był jeden i nazywał się Kawhi Leonard. To co robi ten 21 latek w obronie to coś niesamowitego, aż strach pomyśleć co będzie za parę lat...

Druga połowa zaczęła się od RUNU 25-10 ze strony Spurs. Później do głosu doszedł mało widoczny James, który rzucił pod rząd 9 punktów dla swojej drużyny. Wszystko zakończyło się wsadem Splittera i ostatecznie tę kwartę wygrało SAS 28-19.

Czwarta kwarta meczu to popisowa gra Spurs, głównie za sprawą duetu Green-Neal, którzy razem trafili w niej 6 ze swoich 13 trójek. W rezultacie San Antonio wygrało ostatnie 12 minut spotkania 35-14 i mogło się cieszyć ze zwycięstwa 113-77. Po tym meczu ręce, aż same składały się do braw. Spurs pokazali w nim kawał dobrej koszykówki i byli nie do zatrzymania. Jeśli w następnych meczach będą tak grać, to Heat do Miami będą mogli jedynie wracać na ryby. Ale dopóki piłka w grze... Myślę jednak, że Heat już gorszego spotkania w tych finałach nie zagrają, albo inaczej.. to Spurs już taki mecz raczej nie wyjdzie. Do wyłonienia mistrza NBA jeszcze długa droga, tak więc Stay tuned!

Statystyki:
1. 
Obie drużyny łącznie trafiły 24 razy za trzy na skuteczności 48%. Te liczby robią wrażenie.
2. San Antonio pobiło dotychczasowy rekord w ilości trójek, trafiając 16 ze skutecznością 50%.
3. LeBron James zdobył jedynie 15 pkt na skuteczności 7/21. Jak do tej pory w tej serii rzuca ze skutecznością niespełna 39% (przed finałami było to 51,4%).
4. Duet Green-Neal (51 pkt) we dwójkę rzucili więcej punktów niż pierwsza piątka Miami (42 pkt).
5. Po stronie Miami na pochwałę zasługuję Mike Miller, który w tym meczu trafił wszystkie 5 oddanych rzutów za trzy. W trzech dotychczasowych meczach finałów pomylił się tylko raz (9/10).
6. Tracy McGrady w tych Playoffach nadal nie zdobył jeszcze punktów, to chyba też jakiś rekord?

Rozkład rzutów za 3 w tym meczu, oddanych przez San Antonio:

Wszystkie 16 trójek Spurs:



Po tym meczu nawet Tim Duncan wydaje się być miłym gościem:
 



Mick

wtorek, 11 czerwca 2013

San Antonio wita!

Już dzisiejszej nocy odbędzie się trzecie starcie pomiędzy San Antonio Spurs i Miami Heat. Jak dotychczas ta seria nie rozczarowuje i na pewno jest godna finałów. Sądzę, że i dzisiejszy mecz to potwierdzi. Pierwsze spotkanie zakończyło się niewielką wygraną Spurs, natomiast drugie to już pokaz siły Heat i zwycięstwo 19-oma punktami. Dzisiejszy mecz, tak naprawdę niewiele nam wyjaśni. Prowadzenie każdej z drużyn 2-1 może się zmienić niezwykle szybko na korzyść drugiej ekipy.
Dotychczasowe statystyki finałów:
1. Liderem w punktach jest LeBron James ze średnią 17,5 pkt, drugim najlepszym punktującym jest Tony Parker z 17 punktami na mecz.
2. Ławka Miami dostarcza 35 pkt, natomiast ławka Spurs 27 pkt/mecz.
3. James w tych finałach rzuca ze skutecznością 42%, a przed nimi 51,4% (teraz widać jak dobrym obrońcą jest Kawhi Leonard).
4. Po dwóch meczach Miami Heat wygrywa na tablicach zaledwie jedną zbiórką.

Coś wyczuwam dzisiaj dogrywkę...
Mick



piątek, 7 czerwca 2013

Wielki finał czas zacząć

Zdjęcie przedstawia LeBrona podczas finałów w 2007 roku. Wtedy to San Antonio rozprawiło się z Cleveland Cavaliers w czterech meczach i nie pozostawiło złudzeń, który zespół był lepszy. Tak jak na zdjęciu LBJ podczas tamtych finałów był bardzo osamotniony, praktycznie sam zdołał do nich dotrzeć, ale Spurs już w pojedynkę nie pokonał...
Podczas tych Playoffów James notuje średnio 26,2 pkt. 7,3 zb. i 6,2 as. Jego dwaj koledzy z "Big three" razem notują 25,6 pkt.,11,2 zb., 5,8 as. Jak widać LeBron w pojedynkę od duetu Wade-Bosh jest tylko gorszy w zbiórkach. SICK!
Do czego zmierzam? Moim zdaniem jeżeli te proporcje w finale się utrzymają Miami nie będą mogli się cieszyć w tym roku z back-to-back titles. LeBron potrzebuje natychmiastowego wsparcia Wade'a i Bosh'a. Bo jak nie teraz to kiedy?
Miami są faworytami tego pojedynku (przynajmniej moim zdaniem), ale Spurs wcale nie stoją na przegranej pozycji. San Antonio największą przewagę ma na ławce, a nazywa się ona Gregg Popovich. Ostrogi w sferze Popa 4 razy dochodzili do finału, z czego zdobyli cztery tytuły. Potocznie na San Antonio mówi się "Dziadki" a wiecie co jest najśmieszniejsze? Średnia wieku 12 graczy Heat to 31,5 lat, a Spurs 28,7... Oczywiście S5 Miami na pewno jest młodsza, ale oprócz Norrisa Cole nie mają nikogo młodego z ławki. Różnie może potoczyć się ta seria, ale ja jednak myślę, że Bosh i Wade wreszcie eksplodują (stety czy niestety) i wszystko zakończy się dla Miami w max 6 meczach.
A wy jak myślicie?
Mick

poniedziałek, 3 czerwca 2013

LeBron i długo, długo nic...

Indiana znowu powróciła do gry. W meczu nr 6 to ona dyktowała warunki. Mimo, że do połowy Pacers przegrywali jednym punktem, to w trzeciej odsłonie meczu pokazali swoją siłę wygrywając ją 29-15. Cały mecz zakończył się wynikiem 91-77 dla Indy co oznacza, że czeka nas GAME 7. W Miami znowu brylował LeBron James i ... no właśnie, nikt poza nim. LBJ zdobył 29pkt./7zb./6as., ale również miał największy ujemny wskaźnik +/- w drużynie, który wynosił -22. Innymi graczami z dwucyfrową liczbą punktów byli Wade - 10 pkt. (3/11 z gry) oraz Mario Chalmers - 10 pkt. (3/8 z gry). Chris Bosh w ciągu 31 minut spędzonych na parkiecie zanotował jedynie 5 punktów (1/8 z gry). Miami ewidentnie się sypie. To już nie ta sama drużyna, która w sezonie wygrała 27 kolejnych meczów. Zauważalne jest zdenerwowanie i narastająca frustracja zawodników Żarów. Wade i Bosh są praktycznie niewidoczni, superstrzelec Sugar Ray grając 21 minut zdobywa jedynie 6 punktów, bezradny LeBron po raz kolejny zalicza flopa:

Czy taki gracz, MVP ligi musi zniżać się, aż tak nisko? Coś tu jest nie tak...

W Indianie świetne zawody rozegrał Paul George - 28pkt./8zb./5as. oraz znakomity w tej serii Roy Hibbert - 24 pkt./11zb. Cała pierwsze piątka zanotowała dodatni wskaźnik +/- z czego najmniejszy wynosił +12! Indy dosłownie zdemolowała Heat na desce wygrywając 53-33. +20 zbiórek w meczu? To się nazywa dominacja. Indiana zatrzymała Heat na 36% skuteczności. Tego meczu po prostu nie mogła przegrać. 
Paul George dodatkowo popisał się takim skromnym plakatem:



Chłopak naprawdę umie latać!

Ciekawym zdarzeniem minionego meczu był również technik dla LeBrona. Trzeba przyznać, że tym razem sędziowie się "popisali" gwiżdżąc James'owi offensa...



Już w nocy z poniedziałku na wtorek decydujące starcie w American Airlines Arena. Szanse obu zespołów na wejście do finałów oceniam na 50/50.
Mick

niedziela, 2 czerwca 2013

Heat o krok od finałów.

Możliwe, że już za parę godzin poznamy drugiego finalistę. Przed ogromną szansą stoją dzisiejszej nocy Miami Heat. Gdyby tego dokonali awansują do finałów w trzech kolejnych latach. Ale Indiana na pewno postawi im dzisiaj bardzo trudne warunki. Liczę na to, że Pacers wygrają dzisiejszej nocy i doprowadzą do meczu nr 7, a wtedy wszystko się może zdarzyć. Trzeba przyznać, że jest to bardzo ciekawa seria. Zarówno Heat jak i Pacers przegrali po jednym spotkaniu we własnej hali. Trzy mecze kończyły się różnicą mniejszą, bądź równą 7 pkt. Tylko w jednym meczu można było mówić o wyraźnej przewadze jednego z zespołów, a jeden mecz skończył się dogrywką. Tak, więc dzisiejszy mecz to ten z typu "Must see". Ja już zacieram ręce i liczę na kolejny mecz w poniedziałek.

Ważne info:
Jak można się było spodziewać Chris Andersen został zawieszony na dzisiejszy mecz za swoje ostatnie zachowanie, co znaczy, że nadal będzie miał 100% skuteczności w serii z Indianą.

Larry Drew został trenerem Milwaukee Bucks.

Atlantę Hawks w przyszłym sezonie poprowadzi Mike Budenholzer (asystent Gregga Popovicha).

Nowym trenerem ekipy z Charlotte będzie Steve Clifford.

Mick



piątek, 31 maja 2013

LeBron James 3-2 Indiana Pacers

Można się było tego spodziewać. LeBron James włączył swój "Beast mode" w trzeciej kwarcie, w której w pojedynkę pokonał Pacers 16-13...
Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 90-79 dla Miami.
LBJ zanotował imponujące statystyki: 30 pkt./8zb./6as. na 50% skuteczności.
Drugim najlepszym strzelcem Heat był o dziwo Udonis Haslem z 16 pkt. (8/9 z gry). Mocno zawiedli Bosh i Wade, którzy łącznie zdobyli tylko 17 pkt.
Dla Indiany świetne zawody zagrał ich frontcourt. Trójka George-West-Hibbert zdobyła łącznie 66 punktów, a reszta drużyny zaledwie 13!
Indianie w tym meczu widocznie zabrakło siły ofensywnej oraz zbiórek. W poprzednim wygranym meczu Pacers wygrali zbiórkę +19, w tym jedynie +1.
Ciekawostka dnia:
Chris Andersen we wczorajszym meczu zdobył 4 punkty trafiając 2/2 i w ten sposób podtrzymał passę 100% skuteczności. Obecnie może pochwalić się skutecznością 15/15.

Wcześniej "The Birdman" stał się "Angrybirdsem" i powinien wylecieć z boiska. Czemu nie wyleciał? O to już trzeba się zapytać sędziów...

Mick

czwartek, 30 maja 2013

Wracamy na Florydę.

Na najnowszej okładce Sports Illustrated rządzi LeBron James, a nawet "not one, not two, not three..." ale aż w pięciu osobach. Jeżeli dzisiaj Miami chce wyjść na prowadzenie 3-2 w serii LBJ będzie musiał włączyć swój "Beast mode". Wade i Bosh nie rozgrywają świetnych Playoffów, "The Flash" w serii z Indianą zdobywa średnio poniżej 17 punktów, natomiast Chris "Tyrannosaurus" Bosh 14 punktów i jedynie tylko ponad 4 zbiórki (Brook Lopez i Andrea Bargnani na pewno gdzieś się cieszą). James w porównaniu ze swoimi kolegami przeciwko Pacers notuje dotychczas 28 pkt./7zb./5as. Okładka SI nie kłamie. Powiedzieć, że LeBron się dwoi i troi to za mało... Widać, że bardzo zależy mu na kolejnym pierścieniu, ale bez pomocy kolegów może nawet nie znaleźć się w finałach. Obrona Pacers sprawia Heat wiele problemów. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że "atakiem wygrywa się pojedyncze mecze, a obroną mistrzostwa". Indiana może i mistrzostwa nie wygra, ale na pewno zrobi wszystko, aby utrudnić to zadanie dla Miami.

Co musi dzisiaj zrobić Miami, aby wyjść na prowadzenie 3-2?
1. Głównym kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie Roya Hibberta, który jak dotychczas jest X-factorem tej serii i notuje średnio 23pkt./12zb.
2. "Big three" Miami powinna łącznie zdobyć ok. 70 punktów.
3. LeBron musi wykręcić staty na poziomie Triple double.
4. Różnica w zbiórkach nie powinna być większa niż +10 na korzyść Indiany (w ostatnim meczy wyniosła aż +19).

Ciekawostka dnia:
Po ostatnim meczu w Indianapolis, aż trzech graczy zostało ukaranych za flopping. Byli to : Lance Stephenson, David West i LeBron James. Wszyscy musieli wpłacić na konto ligi 5000$. Oto filmiki z ich zdolności aktorskich:




Mick

środa, 29 maja 2013

Indiana wyrównuje!

Indiana po ostatniej przegranej 114-96 miała widocznie więcej energii od Miami. Na początek Pacers zaliczyli run 11-0, lecz niedługo trzeba było czekać na odpowiedź Heat - run 17-5 i wyjście na 1-punktowe prowadzenie. Ostatecznie pierwsza kwarta skończyla się wynikiem 26-22 dla Indy. Druga kwarta to nieznaczna przewaga Heat i wynik do połowy brzmiał 48-47 dla Pacers.
Statystyki do połowy:
Indiana: Hibbert 11 pkt./8 zb., Hill 12 pkt., Stephenson 9 pkt, George 3pkt (złapał 3 szybkie faule)
Miami: Chalmers 10 pkt., James 11 pkt. (3/10), Wade 5 pkt. oraz to:


Druga połowa to bardzo zacięta gra obu drużyn, niesamowity blok Jamesa, dwie "szalone trójki" najpierw Stephensona, później Allena oraz świetna koncówka Indiany, która w ostatnich 5 minutach dała sobie rzucić tylko 3 punkty, robiąc run 13-3 i wygrywając całe spotkanie 99-92. Warto odnotować, że na 56 sekund przed końcem spotkania Miami straciło LeBrona, który wyleciał z boiska za 6 fauli. James nie dokończył spotkania w Playoffach dopiero drugi raz w karierze (128 meczów).
Indiana zagrała bardziej zespołowo od Miami, co było głównym powodem wygranej. Wszyscy starterzy Indiany zaliczyli dwucyfrową liczbę punktów.
Ciekawostka dnia:  Najlepszym zbierającym Miami był Ray Allen z 7 zbiórkami...
Statystyki:
Roy Hibbert 23 pkt./12 zb.
Lance Stephenson 20 pkt./5zb.
LeBron James 24 pkt./6 zb./5as.


Blok LeBrona:

Trójka Stephensona:

Skrót meczu:

Mick 

Miami Heat - Indiana Pacers. Mecz nr 4 - najważniejszy mecz serii.

Atmosfera w Bankers Life Fieldhouse na pewno będzie gorąca. Już fani Indiany o to zadbają. W tytule napisałem, że będzie to najważniejszy mecz serii. Dlaczego? Proste, Miami wygrywając dzisiaj wyjdzie na prowadzenie 3-1, co moim zdaniem będzie równe z tym, że jeśli wygrają mecz na gorącym terenie w Indianie to mecz w Miami będzie dla nich tylko formalnością. Z drugiej strony jeśli Indiana wyrówna na 2-2 to wszystko jeszcze będzie możliwe. Nawet gdy przegrają następny mecz w Miami to na 6 starcie znowu wracają do siebie. Tak więc dzisiejszy mecz jest obowiązkiem dla wszystkich fanów NBA. Nie śpimy, oglądamy!

Co musi zrobić Indiana, aby wygrać dzisiejszy mecz?
1. Musi zagrać bardziej zespołowo od Miami.
2. Nie może pozwolić Miami na 100 zdobytych punktów.
3. Paul George musi dać z siebie więcej w ataku niż ostatnio, mam na myśli 20+ punktów na dobrej skuteczności.
4. Ławka Pacers > Ławka Heat.

Jeżeli te 4 punkty będą spełnione jestem niemalże pewien, że Indiana wyrówna na 2-2.

Pacers nie mają już w swoim składzie Reggie'go Millera, ale po cichu liczę na to, że dziś PG24 wcieli się w jego rolę.

Mick

wtorek, 28 maja 2013

T-Mac się cieszy. Spurs w finale.

T-Mac wreszcie dotarł do finałów NBA. Przed tym sezonem swoją przygodę z Playoffami zawsze kończył na pierwszej rundzie. Warto jednak zauważyć, że prawie żadna w tym jego zasługa. W serii z Grizzlies T-Mac zagrał dokładnie 6 minut i 45 sekund, w tym czasie spudłował obydwa rzuty za 3, dwa razy zebrał piłkę oraz raz stracił. Ale jak widać nie statystyki są najważniejsze. Przypominam jeszcze raz: T-Mac w finale!

We wczorajszym poście pisałem o czterech rzeczach jakie Miśki muszą zrobić, aby wygrać ten mecz. Nie zrobili żadnej...
1. Zach Randolph zanotował marne 13 pkt./8 zb. na skuteczności 4/13.
2. Tayshaun Prince zdobył 8 pkt oraz zanotował niechlubny wskaźnik -20 (najgorszy w zespole).
3. Może i ławka Grizzlies zdobyła niezłe 38 pkt, ale co z tego jak 22 z nich padły łupem Pondextera, a na pozostałe 16 gracze Memphis potrzebowali 20 rzutów.
4. Pisałem również o tym, że kluczem do zwycięstwa będzie zatrzymanie Parkera, zdobył 37 punktów, na skuteczności 15/21...

Całe spotkanie skończyło się wynikiem 93-86 dla Spurs, a cała seria sweepem 4-0. Ktoś się tego spodziewał? Bo ja muszę przyznać, że od początku stawiałem na Memphis...

Statystyka serii:
Spurs rzucali w tej serii ze skutecznością bliską 54%, a Grizzlies zaledwie 38%.



Tak więc Arrivederci Memphis i do zobaczenia za rok oraz oczywiście gratulacje dla Spurs.

Mick

Mecz o "być albo nie być" dla Grizzlies.


Tim Duncan spostrzegł ostatnio, że posiada ręce. Brawo Timmy!



A teraz już do rzeczy. Memphis są pod ścianą. Jeszcze żadnej ekipie w historii NBA nie udało się wygrać serii przegrywając 0-3. Szczerze chciałbym, aby tą pierwszą ekipą było Memphis. Niestety rozum mówi co innego. Większe szanse są na to, aby wszystko skończyło się dzisiaj w nocy sweepem 4-0 ze strony San Antonio.




Co musi zrobić Memphis, aby wygrać dzisiejszy mecz? 
1. Zach Randolph musi zacząć grać tak jak na niego przystało.
2. Cegiełkę od siebie w ataku musi dorzucić Tayshaun Prince.
3. Ławka Grizzlies powinna dać z siebie więcej niż dotychczas. Jedynie do Quincy Pondextera nie można mieć zastrzeżeń.
4. Tony Parker nie może mieć dnia albo Memphis musi znaleźć sposób, aby go powstrzymać.
Już niedługo się dowiemy czy Pop zatańczy swój taniec zwycięstwa:

Mick




poniedziałek, 27 maja 2013

Heat pokazali siłę. Bezradni Pacers.


Pierwsza kwarta to bardzo dobra i wyrównana gra obu drużyn. Heat trafili w niej 13/20 rzutów, a Pacers 10/18. Świetnie mecz zaczął Chris Bosh, który w tej części meczu zdobył 10 ze swoich 15 punktów. Największym zaskoczeniem dla mnie była gra Udonisa Haslema, który raził rzutem z półdystansu trafiając 4/4 próby z gry. Kwarta zakończyła się zaskakująco wysokim wynikiem 34-30 dla Heat.
Kolejne 12 minut meczu to popis gry Jamesa, który dał George'owi lekcję gry tyłem do kosza - 12 pkt, 5/6 z gry.
Miami zdobyło w tej kwarcie aż 36 punktów, kończąc połowę z 70 punktami! SICK! Wynik do połowy: 70-56 dla Heat.
Druga połowa to już czysta formalność dla Miami, którzy do końca kontrolowali przebieg meczu ostatecznie wygrywając 18-oma punktami. Końcowy wynik: 114-96 dla Miami.

Na pochwałę na pewno zasługuje gra Hibberta, który mimo, że trafił tylko 4-12 rzutów z gry to zakończył spotkanie z imponującymi 20 pkt (12/15 z linii rzutów osobistych) oraz 18 zbiórkami. Zawiódł trochę Paul George kończąc mecz z 13 pkt (3/10 z gry).
Dla Miami cała pierwsza piątka skończyła mecz z dwucyfrową liczbą punktów, co było głównym czynnikiem do zwycięstwa.

NBA w cyfrach: Chris Andersen w serii z Pacers trafił dotychczas wszystkie 13 rzutów z gry.

Po tym meczu Indianę musiała rozboleć głowa...



Mick

niedziela, 26 maja 2013

San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies (3-0). Duncan znowu zdominował dogrywkę.



Z nieba do piekła... Memphis Grizzlies w pierwszej kwarcie meczu wyglądali jakby dwa pierwsze spotkania to była jedna wielka pomyłka. Po pierwszych 5 minutach spotkania Ostrogi miały już 5 strat. W pewnym momencie Miśki wygrywały już 18 punktami, by ostatecznie zakończyć kwartę zwycięstwem 29-13. Memphis zatrzymało San Antonio w pierwszej kwarcie na 21,1% skuteczności.  Przebieg pierwszej kwarty idealnie opisuje wywiad z Popem:


Druga kwarta to już zupełnie inna gra San Antonio, 11/17 z gry i połowa zakończona wynikiem już "tylko" 44-40 dla Memphis.
Trzecie i czwarta kwarta to wyrównana gra obu drużyn, o czym świadczy kolejna w tej serii dogrywka.
W OT San Antonio nie dało już żadnych szans Miśkom wygrywając ją 18-7. Duncan wyglądał jakby cofnął się w czasie do 2003 roku, zdobywając w dogrywce 7 pkt. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 104-93 dla San Antonio.
"Wielka Trójka" Spurs znowu była "Big". Trio Duncan-Parker-Ginobili zdobyło łącznie 69 ze 104 punktów drużyny.
To co w tej chwili czują Grizzlies świetnie opisuje ten gif:

.
3-0 dla SAS. Myślicie, że Memphis się jeszcze podniosą?


Finały zachodu - podejście trzecie

Już dzisiaj rywalizacja przenosi się do Memphis. W ostatnim meczu Miśki były blisko, lecz w dogrywce sprawy w swoje ręce wziął The Big Fundamental i w taki oto sposób Grizzlies zamiast zyskać przewagę parkietu przegrywają w serii już 2-0. Ale jeszcze nie wszystko stracone! Nie zapominajmy, że Memphis było w podobnej sytuacji w pierwszej rundzie, kiedy to po dwóch meczach przegrywało z LAC 2-0, by wygrać następne cztery spotkania i zakończyć rywalizację w sześciu meczach. Nadzieję Miśkom na pewno daje też sytuacja z tamtego roku. Wtedy to w finale konferencji Ostrogi prowadziły z OKC 2-0 by ostatecznie przegrać 4-2. San Antonio dzisiaj na pewno jest już mądrzejsze (a zarazem starsze - nie wiem czy akurat dla SAS to jest plus) i za wszelką cenę nie będzie chciało dopuścić, aby powtórzyła się sytuacja sprzed roku.
Memphis w FedExForum na pewno będzie dużo groźniejsze. Liczę, że wreszcie przebudzi się Z-Bo i wraz z Marciem Gasolem zdominują obydwie tablice.
NBA w cyfrach: San Antonio zdobywało tytuły NBA odpowiednio w : 1999, 2003,2005, 2007.
Chciałbym przypomnieć, że mamy nieparzysty 2013 rok. San Antonio po tytuł?


Indiana Pacers 97-93 Miami Heat (stan rywalizacji 1-1)

Wczoraj Indiana znowu pokazała pazur, lecz tym razem już wygrała i wyrównała stan rywalizacji na 1-1. Paul George latał nad ptaszkami (a w zasadzie nad jednym), Hibbert rządził w pomalowanym, Stephenson popełniał głupie decyzje (nic nowego), a LeBron już nie był clutch i zamiast znowu rzucić game-winnera tym razem popełnił dwie "clutchowe" straty. Indy wygrywając to spotkanie odebrała Żarom przewagę parkietu i wraca do Indianapolis może nie w świetnych (niewiele zabrakło, żeby prowadzili 2-0), ale na pewno w dobrych humorach.

Welcome! :)


Witam wszystkich, którzy pierwszy raz zawitali na Strefę Basketu. Jest to blog sportowy, o tematyce czysto koszykarskiej. Skierowany jest do osób, którzy tak jak ja, interesują się koszykówką zza oceanu - czyli oczywiście ligą NBA. Mam nadzieję, że znajdę swoich stałych czytelników, bo ten blog jest założony głównie z myślą o Was. Zapraszam do częstego odwiedzania, obiecuję, że nie pożałujecie ;)