wtorek, 28 maja 2013

T-Mac się cieszy. Spurs w finale.

T-Mac wreszcie dotarł do finałów NBA. Przed tym sezonem swoją przygodę z Playoffami zawsze kończył na pierwszej rundzie. Warto jednak zauważyć, że prawie żadna w tym jego zasługa. W serii z Grizzlies T-Mac zagrał dokładnie 6 minut i 45 sekund, w tym czasie spudłował obydwa rzuty za 3, dwa razy zebrał piłkę oraz raz stracił. Ale jak widać nie statystyki są najważniejsze. Przypominam jeszcze raz: T-Mac w finale!

We wczorajszym poście pisałem o czterech rzeczach jakie Miśki muszą zrobić, aby wygrać ten mecz. Nie zrobili żadnej...
1. Zach Randolph zanotował marne 13 pkt./8 zb. na skuteczności 4/13.
2. Tayshaun Prince zdobył 8 pkt oraz zanotował niechlubny wskaźnik -20 (najgorszy w zespole).
3. Może i ławka Grizzlies zdobyła niezłe 38 pkt, ale co z tego jak 22 z nich padły łupem Pondextera, a na pozostałe 16 gracze Memphis potrzebowali 20 rzutów.
4. Pisałem również o tym, że kluczem do zwycięstwa będzie zatrzymanie Parkera, zdobył 37 punktów, na skuteczności 15/21...

Całe spotkanie skończyło się wynikiem 93-86 dla Spurs, a cała seria sweepem 4-0. Ktoś się tego spodziewał? Bo ja muszę przyznać, że od początku stawiałem na Memphis...

Statystyka serii:
Spurs rzucali w tej serii ze skutecznością bliską 54%, a Grizzlies zaledwie 38%.



Tak więc Arrivederci Memphis i do zobaczenia za rok oraz oczywiście gratulacje dla Spurs.

Mick

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz