piątek, 31 maja 2013

LeBron James 3-2 Indiana Pacers

Można się było tego spodziewać. LeBron James włączył swój "Beast mode" w trzeciej kwarcie, w której w pojedynkę pokonał Pacers 16-13...
Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 90-79 dla Miami.
LBJ zanotował imponujące statystyki: 30 pkt./8zb./6as. na 50% skuteczności.
Drugim najlepszym strzelcem Heat był o dziwo Udonis Haslem z 16 pkt. (8/9 z gry). Mocno zawiedli Bosh i Wade, którzy łącznie zdobyli tylko 17 pkt.
Dla Indiany świetne zawody zagrał ich frontcourt. Trójka George-West-Hibbert zdobyła łącznie 66 punktów, a reszta drużyny zaledwie 13!
Indianie w tym meczu widocznie zabrakło siły ofensywnej oraz zbiórek. W poprzednim wygranym meczu Pacers wygrali zbiórkę +19, w tym jedynie +1.
Ciekawostka dnia:
Chris Andersen we wczorajszym meczu zdobył 4 punkty trafiając 2/2 i w ten sposób podtrzymał passę 100% skuteczności. Obecnie może pochwalić się skutecznością 15/15.

Wcześniej "The Birdman" stał się "Angrybirdsem" i powinien wylecieć z boiska. Czemu nie wyleciał? O to już trzeba się zapytać sędziów...

Mick

czwartek, 30 maja 2013

Wracamy na Florydę.

Na najnowszej okładce Sports Illustrated rządzi LeBron James, a nawet "not one, not two, not three..." ale aż w pięciu osobach. Jeżeli dzisiaj Miami chce wyjść na prowadzenie 3-2 w serii LBJ będzie musiał włączyć swój "Beast mode". Wade i Bosh nie rozgrywają świetnych Playoffów, "The Flash" w serii z Indianą zdobywa średnio poniżej 17 punktów, natomiast Chris "Tyrannosaurus" Bosh 14 punktów i jedynie tylko ponad 4 zbiórki (Brook Lopez i Andrea Bargnani na pewno gdzieś się cieszą). James w porównaniu ze swoimi kolegami przeciwko Pacers notuje dotychczas 28 pkt./7zb./5as. Okładka SI nie kłamie. Powiedzieć, że LeBron się dwoi i troi to za mało... Widać, że bardzo zależy mu na kolejnym pierścieniu, ale bez pomocy kolegów może nawet nie znaleźć się w finałach. Obrona Pacers sprawia Heat wiele problemów. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że "atakiem wygrywa się pojedyncze mecze, a obroną mistrzostwa". Indiana może i mistrzostwa nie wygra, ale na pewno zrobi wszystko, aby utrudnić to zadanie dla Miami.

Co musi dzisiaj zrobić Miami, aby wyjść na prowadzenie 3-2?
1. Głównym kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie Roya Hibberta, który jak dotychczas jest X-factorem tej serii i notuje średnio 23pkt./12zb.
2. "Big three" Miami powinna łącznie zdobyć ok. 70 punktów.
3. LeBron musi wykręcić staty na poziomie Triple double.
4. Różnica w zbiórkach nie powinna być większa niż +10 na korzyść Indiany (w ostatnim meczy wyniosła aż +19).

Ciekawostka dnia:
Po ostatnim meczu w Indianapolis, aż trzech graczy zostało ukaranych za flopping. Byli to : Lance Stephenson, David West i LeBron James. Wszyscy musieli wpłacić na konto ligi 5000$. Oto filmiki z ich zdolności aktorskich:




Mick

środa, 29 maja 2013

Indiana wyrównuje!

Indiana po ostatniej przegranej 114-96 miała widocznie więcej energii od Miami. Na początek Pacers zaliczyli run 11-0, lecz niedługo trzeba było czekać na odpowiedź Heat - run 17-5 i wyjście na 1-punktowe prowadzenie. Ostatecznie pierwsza kwarta skończyla się wynikiem 26-22 dla Indy. Druga kwarta to nieznaczna przewaga Heat i wynik do połowy brzmiał 48-47 dla Pacers.
Statystyki do połowy:
Indiana: Hibbert 11 pkt./8 zb., Hill 12 pkt., Stephenson 9 pkt, George 3pkt (złapał 3 szybkie faule)
Miami: Chalmers 10 pkt., James 11 pkt. (3/10), Wade 5 pkt. oraz to:


Druga połowa to bardzo zacięta gra obu drużyn, niesamowity blok Jamesa, dwie "szalone trójki" najpierw Stephensona, później Allena oraz świetna koncówka Indiany, która w ostatnich 5 minutach dała sobie rzucić tylko 3 punkty, robiąc run 13-3 i wygrywając całe spotkanie 99-92. Warto odnotować, że na 56 sekund przed końcem spotkania Miami straciło LeBrona, który wyleciał z boiska za 6 fauli. James nie dokończył spotkania w Playoffach dopiero drugi raz w karierze (128 meczów).
Indiana zagrała bardziej zespołowo od Miami, co było głównym powodem wygranej. Wszyscy starterzy Indiany zaliczyli dwucyfrową liczbę punktów.
Ciekawostka dnia:  Najlepszym zbierającym Miami był Ray Allen z 7 zbiórkami...
Statystyki:
Roy Hibbert 23 pkt./12 zb.
Lance Stephenson 20 pkt./5zb.
LeBron James 24 pkt./6 zb./5as.


Blok LeBrona:

Trójka Stephensona:

Skrót meczu:

Mick 

Miami Heat - Indiana Pacers. Mecz nr 4 - najważniejszy mecz serii.

Atmosfera w Bankers Life Fieldhouse na pewno będzie gorąca. Już fani Indiany o to zadbają. W tytule napisałem, że będzie to najważniejszy mecz serii. Dlaczego? Proste, Miami wygrywając dzisiaj wyjdzie na prowadzenie 3-1, co moim zdaniem będzie równe z tym, że jeśli wygrają mecz na gorącym terenie w Indianie to mecz w Miami będzie dla nich tylko formalnością. Z drugiej strony jeśli Indiana wyrówna na 2-2 to wszystko jeszcze będzie możliwe. Nawet gdy przegrają następny mecz w Miami to na 6 starcie znowu wracają do siebie. Tak więc dzisiejszy mecz jest obowiązkiem dla wszystkich fanów NBA. Nie śpimy, oglądamy!

Co musi zrobić Indiana, aby wygrać dzisiejszy mecz?
1. Musi zagrać bardziej zespołowo od Miami.
2. Nie może pozwolić Miami na 100 zdobytych punktów.
3. Paul George musi dać z siebie więcej w ataku niż ostatnio, mam na myśli 20+ punktów na dobrej skuteczności.
4. Ławka Pacers > Ławka Heat.

Jeżeli te 4 punkty będą spełnione jestem niemalże pewien, że Indiana wyrówna na 2-2.

Pacers nie mają już w swoim składzie Reggie'go Millera, ale po cichu liczę na to, że dziś PG24 wcieli się w jego rolę.

Mick

wtorek, 28 maja 2013

T-Mac się cieszy. Spurs w finale.

T-Mac wreszcie dotarł do finałów NBA. Przed tym sezonem swoją przygodę z Playoffami zawsze kończył na pierwszej rundzie. Warto jednak zauważyć, że prawie żadna w tym jego zasługa. W serii z Grizzlies T-Mac zagrał dokładnie 6 minut i 45 sekund, w tym czasie spudłował obydwa rzuty za 3, dwa razy zebrał piłkę oraz raz stracił. Ale jak widać nie statystyki są najważniejsze. Przypominam jeszcze raz: T-Mac w finale!

We wczorajszym poście pisałem o czterech rzeczach jakie Miśki muszą zrobić, aby wygrać ten mecz. Nie zrobili żadnej...
1. Zach Randolph zanotował marne 13 pkt./8 zb. na skuteczności 4/13.
2. Tayshaun Prince zdobył 8 pkt oraz zanotował niechlubny wskaźnik -20 (najgorszy w zespole).
3. Może i ławka Grizzlies zdobyła niezłe 38 pkt, ale co z tego jak 22 z nich padły łupem Pondextera, a na pozostałe 16 gracze Memphis potrzebowali 20 rzutów.
4. Pisałem również o tym, że kluczem do zwycięstwa będzie zatrzymanie Parkera, zdobył 37 punktów, na skuteczności 15/21...

Całe spotkanie skończyło się wynikiem 93-86 dla Spurs, a cała seria sweepem 4-0. Ktoś się tego spodziewał? Bo ja muszę przyznać, że od początku stawiałem na Memphis...

Statystyka serii:
Spurs rzucali w tej serii ze skutecznością bliską 54%, a Grizzlies zaledwie 38%.



Tak więc Arrivederci Memphis i do zobaczenia za rok oraz oczywiście gratulacje dla Spurs.

Mick

Mecz o "być albo nie być" dla Grizzlies.


Tim Duncan spostrzegł ostatnio, że posiada ręce. Brawo Timmy!



A teraz już do rzeczy. Memphis są pod ścianą. Jeszcze żadnej ekipie w historii NBA nie udało się wygrać serii przegrywając 0-3. Szczerze chciałbym, aby tą pierwszą ekipą było Memphis. Niestety rozum mówi co innego. Większe szanse są na to, aby wszystko skończyło się dzisiaj w nocy sweepem 4-0 ze strony San Antonio.




Co musi zrobić Memphis, aby wygrać dzisiejszy mecz? 
1. Zach Randolph musi zacząć grać tak jak na niego przystało.
2. Cegiełkę od siebie w ataku musi dorzucić Tayshaun Prince.
3. Ławka Grizzlies powinna dać z siebie więcej niż dotychczas. Jedynie do Quincy Pondextera nie można mieć zastrzeżeń.
4. Tony Parker nie może mieć dnia albo Memphis musi znaleźć sposób, aby go powstrzymać.
Już niedługo się dowiemy czy Pop zatańczy swój taniec zwycięstwa:

Mick




poniedziałek, 27 maja 2013

Heat pokazali siłę. Bezradni Pacers.


Pierwsza kwarta to bardzo dobra i wyrównana gra obu drużyn. Heat trafili w niej 13/20 rzutów, a Pacers 10/18. Świetnie mecz zaczął Chris Bosh, który w tej części meczu zdobył 10 ze swoich 15 punktów. Największym zaskoczeniem dla mnie była gra Udonisa Haslema, który raził rzutem z półdystansu trafiając 4/4 próby z gry. Kwarta zakończyła się zaskakująco wysokim wynikiem 34-30 dla Heat.
Kolejne 12 minut meczu to popis gry Jamesa, który dał George'owi lekcję gry tyłem do kosza - 12 pkt, 5/6 z gry.
Miami zdobyło w tej kwarcie aż 36 punktów, kończąc połowę z 70 punktami! SICK! Wynik do połowy: 70-56 dla Heat.
Druga połowa to już czysta formalność dla Miami, którzy do końca kontrolowali przebieg meczu ostatecznie wygrywając 18-oma punktami. Końcowy wynik: 114-96 dla Miami.

Na pochwałę na pewno zasługuje gra Hibberta, który mimo, że trafił tylko 4-12 rzutów z gry to zakończył spotkanie z imponującymi 20 pkt (12/15 z linii rzutów osobistych) oraz 18 zbiórkami. Zawiódł trochę Paul George kończąc mecz z 13 pkt (3/10 z gry).
Dla Miami cała pierwsza piątka skończyła mecz z dwucyfrową liczbą punktów, co było głównym czynnikiem do zwycięstwa.

NBA w cyfrach: Chris Andersen w serii z Pacers trafił dotychczas wszystkie 13 rzutów z gry.

Po tym meczu Indianę musiała rozboleć głowa...



Mick

niedziela, 26 maja 2013

San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies (3-0). Duncan znowu zdominował dogrywkę.



Z nieba do piekła... Memphis Grizzlies w pierwszej kwarcie meczu wyglądali jakby dwa pierwsze spotkania to była jedna wielka pomyłka. Po pierwszych 5 minutach spotkania Ostrogi miały już 5 strat. W pewnym momencie Miśki wygrywały już 18 punktami, by ostatecznie zakończyć kwartę zwycięstwem 29-13. Memphis zatrzymało San Antonio w pierwszej kwarcie na 21,1% skuteczności.  Przebieg pierwszej kwarty idealnie opisuje wywiad z Popem:


Druga kwarta to już zupełnie inna gra San Antonio, 11/17 z gry i połowa zakończona wynikiem już "tylko" 44-40 dla Memphis.
Trzecie i czwarta kwarta to wyrównana gra obu drużyn, o czym świadczy kolejna w tej serii dogrywka.
W OT San Antonio nie dało już żadnych szans Miśkom wygrywając ją 18-7. Duncan wyglądał jakby cofnął się w czasie do 2003 roku, zdobywając w dogrywce 7 pkt. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 104-93 dla San Antonio.
"Wielka Trójka" Spurs znowu była "Big". Trio Duncan-Parker-Ginobili zdobyło łącznie 69 ze 104 punktów drużyny.
To co w tej chwili czują Grizzlies świetnie opisuje ten gif:

.
3-0 dla SAS. Myślicie, że Memphis się jeszcze podniosą?


Finały zachodu - podejście trzecie

Już dzisiaj rywalizacja przenosi się do Memphis. W ostatnim meczu Miśki były blisko, lecz w dogrywce sprawy w swoje ręce wziął The Big Fundamental i w taki oto sposób Grizzlies zamiast zyskać przewagę parkietu przegrywają w serii już 2-0. Ale jeszcze nie wszystko stracone! Nie zapominajmy, że Memphis było w podobnej sytuacji w pierwszej rundzie, kiedy to po dwóch meczach przegrywało z LAC 2-0, by wygrać następne cztery spotkania i zakończyć rywalizację w sześciu meczach. Nadzieję Miśkom na pewno daje też sytuacja z tamtego roku. Wtedy to w finale konferencji Ostrogi prowadziły z OKC 2-0 by ostatecznie przegrać 4-2. San Antonio dzisiaj na pewno jest już mądrzejsze (a zarazem starsze - nie wiem czy akurat dla SAS to jest plus) i za wszelką cenę nie będzie chciało dopuścić, aby powtórzyła się sytuacja sprzed roku.
Memphis w FedExForum na pewno będzie dużo groźniejsze. Liczę, że wreszcie przebudzi się Z-Bo i wraz z Marciem Gasolem zdominują obydwie tablice.
NBA w cyfrach: San Antonio zdobywało tytuły NBA odpowiednio w : 1999, 2003,2005, 2007.
Chciałbym przypomnieć, że mamy nieparzysty 2013 rok. San Antonio po tytuł?


Indiana Pacers 97-93 Miami Heat (stan rywalizacji 1-1)

Wczoraj Indiana znowu pokazała pazur, lecz tym razem już wygrała i wyrównała stan rywalizacji na 1-1. Paul George latał nad ptaszkami (a w zasadzie nad jednym), Hibbert rządził w pomalowanym, Stephenson popełniał głupie decyzje (nic nowego), a LeBron już nie był clutch i zamiast znowu rzucić game-winnera tym razem popełnił dwie "clutchowe" straty. Indy wygrywając to spotkanie odebrała Żarom przewagę parkietu i wraca do Indianapolis może nie w świetnych (niewiele zabrakło, żeby prowadzili 2-0), ale na pewno w dobrych humorach.

Welcome! :)


Witam wszystkich, którzy pierwszy raz zawitali na Strefę Basketu. Jest to blog sportowy, o tematyce czysto koszykarskiej. Skierowany jest do osób, którzy tak jak ja, interesują się koszykówką zza oceanu - czyli oczywiście ligą NBA. Mam nadzieję, że znajdę swoich stałych czytelników, bo ten blog jest założony głównie z myślą o Was. Zapraszam do częstego odwiedzania, obiecuję, że nie pożałujecie ;)